Terapia tDCS – depresja i zaburzenia lękowe
Często nie zauważamy, że mamy stany lękowe – jesteśmy przekonani, że to zwykły sposób funkcjonowania
Sukces i aktywne życie to radość i satysfakcja, ale także stres, niepewność i lęk o to, co do tej pory udało się osiągnąć.
Gdy żyjemy aktywnie, planujemy i realizujemy plany, codziennie mierzymy się z wyzwaniami często nie zwracamy uwagi to, że sinusoida którą poruszamy się przez życie wymaga energii. Dokładamy jeszcze gazu i rozpychamy się w czasie, który wcale nie ma ochoty się rozciągnąć. Przeceniamy ilość energii, którą posiadamy. Dodatkowo jesteśmy zaskoczeni, gdy poczujemy że nagle jej brakuje. Każde wspięcie się z dołka na szczyt kosztuje nas pewną ilość energii, ale większość nas nie patrzy wcale na wskazówkę pokazującą poziom naładowania. Dodatkowo wiele osób często szuka cudownego środka, który odbuduje zasoby w jedną chwilę i często sięga zamiast tego po substancję, która da takie wrażenie. Czy to może trwać wiecznie? Nie bardzo.
Nagle orientujemy się, że zrealizowany cel nas nie cieszy, coraz ciężej wstaje się nam z łóżka, a maska z uśmiechem i wyluzowaną miną pomaga jak źle przyklejona proteza zębowa w jedzeniu orzechów.
Ktoś powie, to proste, jest tylu psychologów, psychoterapeutów i psychiatrów- w dzisiejszych czasach to chyba nie powinien być problem szybko to wyleczyć. Jesteśmy przyzwyczajeni do schematu - problem - plan - wyzwanie - rozwiązanie problemu. Jednak w przypadku gdy sami jesteśmy częścią problemu, to wyzwanie nie jest takie jak wszystkie. Okazuje się, że zamiast od razu działać, przeciągamy sytuację. Czasem w ogóle nie chcemy przyznać się przed sobą i przed innymi że coś jest nie tak, łudzimy się że przejdzie samo, wynajdujemy strategie, które pogłębiają jeszcze problem lub dokładają do niego następne elementy. Niektórzy nieświadomie zajadają stresy, próbują łagodzić je alkoholem albo szeroką gamą środków, które przywożą nam na telefon… aż w końcu niektórzy, orientują się że nie dadzą rady i idą się leczyć. Tylko, że to już jest przeważnie wtedy, gdy zaburzenie hula sobie na całego lub co gorsza wspólnie z innymi.
Czy można zrobić coś kilka kroków wcześniej?
Obecnie na rynku terapeutycznym, ale jednocześnie nie tylko pojawiła się metoda pracy z depresją, która jest nieinwazyjna tak jak leki, a jednocześnie ma podobną skuteczność. Nie niesie za sobą poważniejszych skutków ubocznych poza lekkim szczypaniem skóry lub czasami lekkim bólem głowy, a jednym z jej skutków ubocznych jest wzmocnienie uwagi koncentracji.
Ta metoda to tDCS czyli bezinwazyjna neuromodulacja za pomocą prądu stałego o natężeniu tysięcznych części Ampera. Ten bardzo niewielki impuls prądu może zmienić nasze pobudzenie emocjonalne oraz zoptymalizować procesy neuronalne. Wartość prądu jest tak niewielka, bo impuls nerwowy to także prąd o minimalnym nasileniu. Metoda ta jest stosowana do leczenia również ciężkich rodzajów depresji, jednak może się przydać na etapie, kiedy odczuwamy pierwsze objawy. Kiedy raczej są to epizody depresyjne, a nie pełnowymiarowa depresja. Jest to etap kiedy wcale nie zastanawiamy się nad o psychoterapią czy wizytą u psychiatry i lekach, bo myślimy: “To jeszcze nie ten czas, jakoś dam radę” Tymczasem, może to okazać się bardzo niebezpieczny etap. NIektórzy, w ramach niwelowania skutków obniżonego nastroju, zaczynają używać alkoholu lub innych polepszaczy. To może być początek bardzo złej drogi, na której ciężko jest się zorientować gdzie zaczynają się kłopoty.
Neuromodulacja tDCS na takim właśnie etapie może być bardzo dobrym rozwiązaniem, ma wiele potencjalnych korzyści. Jest nieinwazyjna i bezbolesna, dobrze tolerowana, może być stosowana w połączeniu z innymi metodami leczenia i mieć długotrwałe efekty.
Czy człowiek działa na prąd i jak to się ma do naszego samopoczucia?
Komórka nerwowa wysyła sygnał o naszej aktywności jako impuls elektryczny, które przemieszcza się z ciała komórki wzdłuż aksonu, gdzie impulsy te są przekształcane w sygnał chemiczny za pomocą neuroprzekaźnika, który przechodzi przez szczelinę – czyli synapsę – między aksonem a dendrytem sąsiedniej komórki nerwowej. Tak sygnał wędruje na przykład od naszego mózgu do ręki, a rezultatem jest ruch. Podobnie dzieje się z myślami, emocjami, skupieniem, uwagą itd.
tDCS to metoda, którą wiele osób określa jako kosmiczną. Może to tak wyglądać nawet - jakieś kabelki, czepki tajemnicze urządzenia zakładane na głowę. Technologia ta związana jest z tym, że wszyscy działamy między innymi na prąd. Brzmi niedorzecznie? Jednak tak właśnie jest. Każdy ruch ręką czy emocja to proces, w który zaangażowane są impulsy nerwowe, te z kolei składają się z reakcji chemicznych i impulsów elektrycznych. W naszym mózgu nastroje i emocje, które są motorem naszych działań to konkretna sekwencja impulsów nerwowych, czyli upraszczając, elektrycznych. Jeśli napięcie trwa zbyt długo, emocje są zbyt silne prze dłuższy czas, to procesy w naszym mózgu zmieniają swój kształt, deformują się i to wpływa potem na powstawanie takich zaburzeń jak depresja czy stany lękowe. tDCS jest urządzeniem, które niejako resetuje i przywraca dawną konfigurację sprzed przesilenia.
Jak zapobiec na wczesnym etapie temu, co dzieje się z naszym mózgiem w przypadku depresji?
Jednym z głównych objawów depresji, który można dostrzec za pomocą EEG, czyli urządzenia do odczytywania fal mózgowych, jest nieprawidłowa asymetria pobudzenia kory przedczołowej. U osób bez depresji lewa strona kory jest bardziej aktywna niż prawa. W przypadku osób z depresją lub stanami depresyjnymi, jest odwrotnie. Co to oznacza?
W mózgu zachodzi wiele procesów emocjonalnych i myślowych. Te procesy objawiają się powstawaniem fal mózgowych EEG. tDCS normalizuje procesy, które uległy deformacji pod wpływem czynników, które wywołały na przykład depresję. Modyfikuje pracę neuroprzekaźników, pobudzenie neuronalne, zmienia przepływ krwi i wreszcie w wyniku kilkunastu sesji “przyzwyczaja“ mózg do znormalizowanego działania. Taki proces oparty jest na neuroplastyczności mózgu, czyli zdolności do przekształcania i zmiany pracy, która staje się nowym schematem działania. Oznacza to, że po cyklu sesji tDCS, jeśli odpowiednio dużo ich zrobimy, mózg zaczyna działać poprawnie już bez stymulacji tDCS i ten stan pozostaje przez dłuższy czas.